No i zleciał drugi miesiąc wakacyjny. Też jakoś bez potrzeby aktualizowania strony, choć kilka spraw poszło do przodu.
1. Data premiery II wydania SPR aktualna – książka już w drukarni, powinna być na czas, tj. 14 września.
2. Wszelkie prace redakcyjne, a nawet skład drugiego tomu (Jednostka liniowa) – zrobione. Jednak chcę się jeszcze wszystkiemu przyjrzeć na spokojnie, z pewnej perspektywy, niech lepiej pliki odleżakują co najmniej kilka dni, zanim pójdą do druku. Zapewne oficjalna prezentacja nastąpi w okolicach połowy października, przedsprzedaż może nawet trochę wcześniej.
3. W jesiennej „Galerii” ukaże się mój tekst pt. Rower. Ni to opowiadanie, ni to esej. Długawy, na pół arkusza wydawniczego. Pierwsza publikacja w magazynie od przeszło roku przerwy, od czasu trzeciego listu E. Fake. Cieszę się i bardzo mi miło, że redakcja wciąż o mnie pamięta. Początkowo chciałem posłać jakiś fragment z przygotowywanych właśnie książek espeerowskich, lecz po namyśle uznałem, że lepiej wypadnie utwór stricte cywilny, a promowanie cyklu wojskowego odbędzie się niezależnie od „Galerii”.
Co w planach?
1. Ogarnąć stronę wydawnictwa, przynajmniej z grubsza, choć krucho z czasem i nie wiem, jak to będzie w najbliższych tygodniach. Taka w miarę satysfakcjonująca wersja serwisu pojawi się chyba dopiero zimą. Na razie raczej minimum – prosty sklep, info o książkach i zapowiedzi nowych tytułów.
2. Kwestia dystrybucji. Z założenia będzie ona wąska, głównie celem uniknięcia kosztownych pośredników i nieuzasadnionych cenowych „promocji” – strona plus allegro, do tego jakieś wybrane księgarnie internetowe. Być może uda mi się umieścić książki w paru wybranych księgarniach stacjonarnych, ale na razie są tylko przymiarki, żadnych konkretnych rozmów jak dotąd nie podejmowałem.
3. Ciąg dalszy prac redakcyjno-typograficznych. Na ten rok jest jeszcze w planach espeerowski tom III. Wkrótce pójdzie zapewne do konsultacji redaktorskiej, choć wpierw sam muszę się uwinąć z wszelkimi wątpliwościami i przygotować własną wersję „ostateczną”. Po cichu liczę, że za jakiś miesiąc, może półtora książka będzie już złożona – żeby z drukiem i premierą uwinąć się jeszcze w sensownej odległości czasowej od świąt. Zobaczymy. Ze wszystkich najbliższych zadań na dziś to jednak chyba dla mnie priorytet.
4. Dokończyć objaśnienia do książki z listami (w postaci narracyjnej, zamiast suchych przypisów, taki mój autorski eksperyment – żeby się fajnie i płynnie czytało).
5. O pomysłach na promocję nawet nie próbuję teraz nic pisać. Będzie to proces rozciągnięty w czasie. Książki są tematycznie powiązane, nie ma co się spinać. Nawet jeśli ktoś trafi na tom II lub III, przeczyta i lektura okaże się dla niego frapująca (a podkreślić należy, że wszystkie powieści są od siebie całkowicie niezależne, to znaczy fabularnie autonomiczne) – ufam, że chętnie nadrobi zaległości.
6. Co do powrotu do regularniejszego blogowania, też raczej ciężko mi cokolwiek deklarować. Mało chęci, a przede wszystkim trudno o należyte skupienie. Nawet w formie jakiejś tam „odskoczni” – nie ciągnie zbytnio, aby się rozpraszać, no i szkoda czasu. Trzeci rok funkcjonowania niniejszej strony zapowiada się raczej ubogo – zarówno w treści, jak i w aktualizacje.
Zerkam do notatek. W okresie wakacyjnym przeczytałem dokładnie 12 książek. Niektóre naprawdę znakomite, w normalnych okolicznościach z pewnością coś bym o niejednej napisał, lecz teraz ciężko o recenzencką koncentrację. Więc nie wyróżniam żadnej.
Nadchodzą też dwie premiery płytowe, które bardzo mnie interesują: nowe studyjne albumy The Kooks i Paula McCartneya. Tuż po wakacjach pojawią się na rynku, choć obawiam się, że po ostatnim dziele Arctic Monkeys produkcje te wypadną po prostu blado.
P.S. Post opatrzyłem zdjęciem pustego namiotu po targach książki. Fotkę tę zrobiłem w Zakopanem 13 sierpnia. Impreza była typowo weekendowa, niestety kiepsko rozreklamowana. A szkoda, bo w sobotę lało niemal cały dzień. Na szlak nie poszliśmy, gdybym tylko gdzieś ujrzał jakąś wzmiankę o tegorocznym Festiwalu Literackim – na pewno bym go zwiedził. A tak, zupełnie przypadkowo, dopiero w niedzielny wieczór dotarło do mnie info z telewizora, zresztą na chwilę włączonego na kwaterze po powrocie z gór (w niedzielę – dwunastego – pogoda była już piękna, toteż cały dzień w terenie), że w Zakopanem odbywają się akurat targi wydawnicze – i że niby impreza ta trwa do trzynastego włącznie. Pełen nadziei pognałem z rana. Niestety, na placu Niepodległości stał już tylko pusty namiot…