Dziś oficjalnie ukazuje się książka SPR – pierwsza pozycja spod szyldu Wydawnictwa Memuar. W pewnym sensie jest to eksperyment, na którym mogłem potrenować rozmaite aspekty przebiegu procesu wydawniczego. Test wypadł obiecująco. Jednak z punktu widzenia treści (suchej zawartości książki) SPR tak naprawdę niewiele nowego wnosi – po prostu wznowienie. Stąd też nie podejmowałem jak dotąd szerszej akcji promocyjno-informacyjnej. Nie chcę wprowadzać w błąd sympatyków prozy espeerowskiej, nie usiłuję podstępnie skłaniać kogoś do zakupu tego samego materiału, gdyż zakładam, że dotychczasowi fani moją w swoich zbiorach albo pierwsze wydanie SPR (z roku 2003), albo średnio udaną próbę połączenia szkółki z praktyką – czyli Jak zostałem bażantem (z roku 2013). Albo nawet obie te antykwarskie publikacje posiadają już w swoich biblioteczkach. Wznowienie zainteresuje tylko autentycznych kolekcjonerów albo zupełnie nowych czytelników.
W zasadzie na ostatniej prostej znajduje się natomiast książka druga – też espeerowska, stanowiąca solidne rozszerzenie znanych z Bażanta wątków praktykanckich. Jak kiedyś wspominałem, nosi ona tytuł Jednostka liniowa i wzbogacona została jedenastoma nowymi rozdziałami. Ta pozycja może być już całkiem atrakcyjna dla czytelnika wtajemniczonego, to znaczy zaopatrzonego w poprzednie tytuły. Wstępnie ustaliłem datę premiery na 19 października – dokładnie za 5 tygodni. Niby blisko, może nawet za blisko, ale biorąc pod uwagę fakt, że pierwotnie zakładałem potrójną(!) premierę w jednym dniu – wydaje mi się, że z odstępami czasowymi teraz akurat nie przesadzam. Są strawne.
Będę się jeszcze starał o sfinalizowanie trzeciej w tym roku nowości – najpewniej na przełomie listopada i grudnia. Mowa naturalnie o trzecim tomie espeerowskim, a więc o nowości sensu stricto. Na razie nic więcej nie napiszę, choć małą „zajawkę” da się już zobaczyć w nowym wydaniu SPR (jeśli ktoś się na nie skusi – ujrzy na skrzydełku komplet 4 okładek). Tu jednak sprawa nie jest przesądzona. Zrobiłem wprawdzie redakcję autorską, lada dzień przekażę tekst do finalnej konsultacji zaufanym testerom, ale co z tej konsultacji wyjdzie – ciężko powiedzieć. Utwór jest dość specyficzny, więc różnie może być. Druga wątpliwość, jaka mnie nachodzi, to nieprzekonanie co do wydawania książki przed świętami – przerabiałem taki schemat już kiedyś i z Bażantem, i Kredytem, i jakoś lekko się do przedświątecznego umieszczania na rynku nowego tytułu zraziłem. Nie jestem pewien, czy to dobra taktyka, czy nie lepiej po prostu dać sobie na wstrzymanie i wypuścić trzeci tom już z datą 2019? W analogicznej sytuacji dwa lata temu przeciągnąłem Abubakę, wprawdzie jeszcze w zewnętrznym wydawnictwie, nie do końca miałem na wszystko wpływ – lecz za sprawą mojego nacisku wyszła w lutym. Czy to coś dało? Też nie wiem. Ale mam wrażenie, że niewiele. Nie będę teraz jednak rozpamiętywał losów Abubaki. Podsumowując kwestie espeerowskie, powiem krótko: sprawa trzeciego tomu pozostaje otwarta, chociaż nie ukrywam, że wizja trzech tytułów pod choinką wydaje się kusząca.