Udało się zainaugurować nowy cykl w kończącym się roku. Taki był plan. Jest tomik pilotażowy pt. Spóźniony zrzut, z którego wiele wynika – i skąd nazwa (a ściślej: skąd ta czerwień, zamiast zwyczajowej tygrysiej żółtości), jak duża mityczna „domieszka fantastyki” (której się tu i ówdzie obawiano), jaka konwencja narracyjna, w jaki sposób zamierzam przemycać epizody historyczne, no i czego można się w ogólnym zarysie spodziewać w przyszłości, po kolejnych odsłonach. Scenariuszy mam kilka – i dłuższe, i krótsze. Najfajniej byłoby oczywiście zrealizować wszystkie, ale jestem obecnie bardzo ograniczony czasowo. Raczej wybiorę schemat niedługi, jako drugi – i taki też stawiam sobie priorytet wszelkich poczynań twórczych na rok 2021: dopisać, dopracować i wydać drugiego „tygryska”. Czy się uda? Nie wiem. Niczego konkretnego obiecać nie mogę, mało profejsonalnie byłoby rzucać teraz jakąkolwiek datą. Cieszę się, że Spóźniony zrzut budzi zainteresowanie, że pojawiają się pierwsze opinie i oceny, że są pozytywne sygnały. To dla mnie ważne. Na pewno będę rozwijał projekt zwany Antykwariatem Czerwonego Tygrysa. Tyle mogę obiecać.
Antykwariat Czerwonego Tygrysa
Dodaj do zakładek Link.