I wreszcie dobra wiadomość – jest nowa książka. Doczekaliśmy się. Wiele wskazuje na to, że będzie to jedyna tegoroczna premiera.
Nowa książka nosi tytuł Lunapark. Opis katalogowy informuje zwięźle: „Grunge’owa podróż w lata dziewięćdziesiąte XX wieku”. Na blogu mogę jednak co nieco uzupełnić:
Letnia noc, nadmorski kurort. Młody bohater i różne dziwne miejsca, różni dziwni ludzie, na których trafia, których spotyka. Z początku realizm, później magia. Między nimi metafizyka. No i dużo muzyki, a właściwie sztuki, sztuki jako zagadnienia – w szerszym rozumieniu. Katalogowy „grunge” nie odnosi się tylko i wyłącznie do stylu muzycznego, odnieść go można zarówno do klimatu książki, jak i do czasów, które Lunapark przywołuje.
Z uwagi na specyfikę publikacji książkę postanowiliśmy dystrybuować z ilustracją muzyczną, to znaczy z albumem Zbieram na piwo. Ofertowa symbioza nie będzie obowiązywać na stałe, nie w nieskończoność, raczej tylko na początkowym etapie rozpowszechniania. Prawdopodobnie aż do wyczerpania nakładu płyty, której wydawcą nie jest firma Memuar, a wytwórnia Sfera, ta zaś prowadzi własną politykę reedycji. Naturalnie jeśli ktoś zapragnie nabyć samą tylko książkę, bez muzyki, po nieco obniżonej cenie – i taką opcję umożliwiamy.
Lunaparkiem otwieramy nową serię. Serię tę zatytułowaliśmy „Cykliczne Stany Metafizyczne”. W jej skład wejdzie co najmniej osiem tomów, aż do odnowionej i poprawionej Abubaki. A być może i dalej, kto wie, gdyż mowa tutaj wyłącznie o tekstach gotowych na teraz, wymagających jedynie obróbek redaktorsko-graficznych. Czy warto dążyć do kompletowania całego zbiorku? Z punktu widzenia treści i formy poszczególne części to utwory autonomiczne. Nie generując dyskomfortu poznawczego, dadzą się czytywać w oderwaniu od reszty, w dowolnym momencie, jak pierwsza lepsza publikacja. Aczkolwiek pewne wspólne cechy wszystkich powieści i opowiadań niewojskowych oraz niehistorycznych skłoniły mnie do nadawania kolejnym tomom prozy artystycznej znamion typowego cyklu. Postaramy się zachować jednolity styl graficzno-edytorski, będzie rozpoznawalny, charakterystyczny, w każdej domowej biblioteczce sympatycznie wyglądający. Ramowe założenie przewiduje nowy tomik w kolejnym roku kalendarzowym, w niektórych przypadkach może nawet uda się ten rytm lekko zagęścić. Nudno na pewno nie będzie. „Cyklicznych Stanów Metafizycznych” można się bowiem spodziewać częściej niż tomów czerwonego tygrysa, które de facto wymagają pisania na bieżąco.
Historię powstania Lunaparku, narodziny pomysłu i nieoczywiste dzieje manuskryptu w bardzo skrótowym słówku przedstawiam jako ciekawostkę na skrzydełku książki. To też będzie stały element nowego cyklu. Sprawdził się w tetralogii espeerowskiej, urozmaici również serię „metafizyczną”.