Zamknąłem manuskrypt drugiego tomu czerwonego tygrysa. Jeszcze w starym roku. Nie gmeram już po źródłach. Dalszych rozszerzeń nie przewiduję.
Tekst idzie teraz do redakcji, później nanosimy poprawki, szlifujemy przypisy bibliograficzne (wyjątkowo takowe będą) – i bierzemy się za skład. W międzyczasie rysujemy okładkę. Bardzo mocno się to wszystko wlecze, wiem doskonale, niestety przy wątłych możliwościach czasowych nie ma innej opcji. I tak nieźle, że premierę umiejscawiam przed wakacjami. Nominalny dwuletni rytm zostanie zachowany.
Tu dodam w ramach pocieszenia, że trzeci tom będzie prędzej. Ale nie dlatego, że go szybciej napiszę, a dlatego, że postanowiłem włączyć w serię jedną ze swoich starszych książek. Jaką? Dzisiaj nie powiem. W swoim czasie. Zresztą wyniknie to w sposób naturalny z fabuły drugiego tomu. Miała iść w „stanach metafizycznych”, poprawiona, wznowiona i odświeżona, lecz bardziej pasuje do tygrysów. Plan taki, by zdążyć do końca 2022. Innych scenariuszy wydawniczych już nie roztaczam, byłyby całkowicie nierealne. W nadchodzącym roku 2022 realne są dwa tomy Antykwariatu – premierowy i odgrzewany, choć dla znakomitej większości kolekcjonerów Czerwonego Tygrysa obie książki będą nowościami. Mało kto z „historyków” śledzi aż tak wnikliwie wszystko, co kiedyś tam napisałem i opublikowałem, zwłaszcza u innych wydawców.
Czwarty tomik coraz mocniej chodzi mi po głowie. Wrócę do przygody i historii w czystej postaci (drugi stylistycznie jest dość pokręcony, a trzeci raczej wojskowo-fantastyczny, tylko symbolicznie historyczny). Ten czwarty ostrożnie planuję na rok 2024, a więc z zachowaniem katalogowego dwuletniego rytmu. Tutaj nie chciałbym już ani niczego opóźniać, ani obiecywać na wyrost. Tylko trzeci wypadnie jak gdyby nadprogramowo.
Proszę o cierpliwość i zaufanie. Niebawem Spóźniony zrzut przestanie samotnie tkwić na półce. Doczeka się godnych współtowarzyszy, a seria nabierze właściwego tempa.