Krótki raport na koniec roku.
Gros poczynań kręci się wokół nowych książeczek czerwonego tygrysa. Sprawa najważniejsza – drugi tomik już jest zamknięty i złożony. Liczy 232 strony. Druga powieść, w pewnym sensie kontynuacja Zrzutu. Tytułu jednak na razie nie ujawnię. W styczniu ruszamy z projektem okładki, a więc finalizacja produkcji nastąpi wczesną wiosną. Wtedy przyjdzie czas na promocję, prezentację i głębszą analizę nowego dziełka.
Jednocześnie gmeram przy autorskich poprawkach do tomu nr 3. Tu sprawa trochę bardziej skomplikowana, ponieważ będzie to coś w rodzaju serii w serii. Ów tomik nr 3 ma być pierwszą odsłoną trzyczęściowego minicyklu. Jeszcze nie zdecydowałem, czy owa miniseria pójdzie w Antykwariacie po kolei, to znaczy jako tomy 3, 4 i 5, czy też będzie ona dzielona utworami „głównonurtowymi” albo jeszcze oryginalniej – pracami zupełnie niezwiązanymi z uniwersum Stanisława Rosoła, tzw. „standalone’ami”. Są plusy i minusy, jak zawsze. Pomysłów wiele, rozważam różne opcje. Generalnie wszystkie trzy książeczki wchodzące w skład wzmiankowanej miniserii są napisane – i to niewątpliwie przemawia za nieprzetrzymywaniem ich w szufladzie.
Przy okazji druku nowych tomików lekko zmodyfikujemy pierwotny layout. W związku z wyczerpywaniem się początkowego nakładu Spóźnionego zrzutu – najpewniej dodrukujemy go w poprawionej szacie, a przede wszystkim złożonego (nową) docelową czcionką. To taka gratka dla kolekcjonerów, bo jeżeli chodzi o zawartość – rzecz jasna żadnej rewolucji nie będzie. Nawet liczba stron zostanie tutaj wiernie zachowana (296).
Z innej bajki powiem jeszcze tyle, że styczeń winien przynieść nowe opowiadanie, które drukuje Towarzystwo Galeria Literacka w swojej antologii prozatorskiej – lecz szczegóły tej nietypowej publikacji przedstawię już w nowym roku.
Do siego!