Tytuł wpisu może dziwny, więc od razu wyjaśniam: chodzi o kanał youtube’owy. I druga informacja: post traktuję z przymrużeniem oka, bardziej na zasadzie sumiennego dodania treści w marcu (jak czynię co miesiąc, dla podtrzymania ciągłości aktualizacyjnej strony) aniżeli rzeczywistego raportowania czegokolwiek.
Zresztą i raportować nie ma tutaj czego, bo i sam kanał „autoryzowany” traktuję raczej na luzie, nie do końca na poważnie, z dystansem, trochę jako ciekawostkę, a trochę jako coś w rodzaju pouczającego eksperymentu medialno-socjologicznego. Ale przede wszystkim jako coś uprawianego incydentalnie – i całkowicie na marginesie głównej działalności literackiej. Aktywność youtube’owa, siłą rzeczy, stanowi więc dla mnie niszę, urozmaicający dodatek, a w pewnym sensie odskocznię.
Teoretycznie zaczęło się wiosną roku 2017, to jest sześć lat temu, ale i zarazem prędko się skończyło, bo żadnych treści wówczas nie opublikowałem. Ba, nawet ich nie wyprodukowałem. Skończyło się na chęciach, aczkolwiek za oficjalny start kanału uchodzi dzień 13 kwietnia 2017 roku. Sam bym naturalnie daty tej nie pamiętał, lecz pamiętają ją rozmaite statystyki. Widać kliknąłem wtedy jakiś przycisk typu „załóż kanał” – i tak już w annałach zostało.
Drugie podejście pod zagospodarowanie pustej przestrzeni kanałowej wykonałem jesienią 2018. Z kronikarskiego obowiązku nadmienię, że pierwsza premiera miała miejsce 2 października 2018 roku, kiedy to dodałem wyprodukowany prymitywną techniką fragment głosowy książki SPR. Fragment czytany, coś à la quasi-audiobook. Później poszły następne, w miarę ukazywania się kolejnych tomów „sagi” wojskowej, i posiadały one mniej więcej podobne walory wizualno-techniczne. Czyli mierne.
Dalej coś tam powoli rozszerzałem, dodawałem, opracowywałem, głównie dla urozmaicenia kolejnych materiałów, a to rysunki, a to fotki, a to krótkie przebitki filmowe. Przewinęła się też piosenka, którą wyciągnąłem z szuflady. Poziom wciąż amatorski, jednakże sygnalizujący tęsknotę za progresją. Krokiem w przód okazało się na przykład wyjście w teren, co nieśmiało wdrożyłem już w roku 2019 (wstępy do audiofragmentów), a z czego następnie uczyniłem główną konwencję programów (fragmenty czytane „na wizji” z wiosny i lata 2020 oraz jesienne anonsowanie ówczesnej nowości wydawniczej – Spóźnionego zrzutu).
Przyszedł kolejny rok. Przełomem okazało się promo Lunaparku – z sierpnia 2021. Wdrożoną wówczas technikę rozbudowałem następnie w przekrojowym materiale o Szkole Podchorążych Rezerwy w Pile (tzw. ujęcie wspomnieniowe, rekordowe pod względem zainteresowania widzów), a także w czymś na kształt felietonu audio-wizualnego pt. Zin z miasta X. Tu już mamy największy rozmach nagraniowo-monterski, ale też i filmik pożarł mi najwięcej czasu. Była to wszakże jedyna aktywność kanałowa dość nieowocnego pod wieloma względami roku 2022 (permanentne niedobory czasowe, które trwają do dziś).
Całość zestawu kanałowego uzupełnia Żółty tygrys i rycie czerepów, czyli zarejestrowana w terenie – trochę pod wpływem emocji, lecz skłamałbym, gdybym rzekł, że nieprzemyślana, bo przecież poparta źródłem zewnętrznym – odpowiedź na zaczepkę jednego z internautów w kwestii korygowania historii przez peerelowskich piewców „władzy ludowej”.
W sumie materiałów filmowych uzbierało się 16. Łączna liczba wyświetleń – 4 tysiące. Średni czas oglądania oscyluje wokół dwuipółminutowego kontaktu widza z danym filmem bądź słuchowiskiem. Liczby nie powalają, wiadomo, ale też i nie jestem zawodowcem. Mało tego – nie tyle nie mam zapału lub zaplecza do przygotowywania nowych atrakcyjnych treści, co zwyczajnie nie mam czasu, żeby oglądać nowe atrakcyjne treści innych. A więc de facto mój kontakt z serwisem YouTube jest sporadyczny – i raczej typowo naturszczycki.
Tak czy inaczej, kanał żyje swoim życiem. Niezbyt intensywnym, lecz z perspektywami rozwoju. Choćby dlatego, że w związku z nadchodzącymi premierami nowych tomików Antykwariatu planuję drobną „ofensywę” promocyjną. Plany są, jak zawsze. Zobaczymy tylko, co z nich wyjdzie.
Póki co dziękuję za okazaną cierpliwość, zaufanie, zainteresowanie, minuty spędzone przed ekranem, subskrypcje, „łapki” i oczywiście komentarze. To dla mnie feedback, a niekiedy chwila zadumy nad pewnymi kwestiami (jak na przykład trzeźwa uwaga o psie „dramatycznie” ujadającym przez pół filmu z czerwonym tygrysem tudzież fantastyczny scenariusz „urwania się” do domu z półrocznego kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy w miesiąc po przysiędze, wdrożony jakoby przez jednego z pilskich podchorążych – bo tam czekała nań robota i młoda żona). Sprawy nieoczywiste, pouczające, inspirujące…
Dzięki. We wszystkie głosy wsłuchuję się, przegryzam je i odpowiadam. Fajerwerków nie gwarantuję, ale na reakcję możecie liczyć.