Bohatyr

W nocie katalogowej wydawca o tej książce pisze między innymi tak: „Jacek Komuda przeszedł w wyobraźni, na mapach, trochę konno, trochę samochodem cały szlak bojowy majora Hubala. Powieść w całości oparta jest na faktach, pamiętnikach i najnowszych opracowaniach. Występujące w niej postacie i większość wydarzeń są prawdziwe”. No tak… A mnie akurat najbardziej zafascynował i najmocniej przypadł do gustu wątek nieśmiertelnego konia Bohatyra. Metafizyka w czystej postaci. Masz ci los!

Książka jest obszerna. Faktycznie widać ogrom pracy, jaką autor włożył w odmalowanie realiów bojowego szlaku majora Hubala. Jeżeli chodzi o wykreślenie samej postaci Henryka Dobrzańskiego, zdania mogą być podzielone. Na pewno nie mamy tu czynienia z obrazem czarno-białym. Jacek Komuda nie serwuje nam hagiografii. Nie mnie rozstrzygać, czy sylwetka majora przedstawiona została właściwie, zgodnie z prawdą historyczną, czy jest to raczej luźna wizja autorska… Zakładam, że jednak to pierwsze. Ufam autorowi, na pewno wykonał rozległy risercz i temat zgłębił wnikliwie. Niemniej przyznaję, że momentami postawa powieściowego Hubala może irytować. Zetknąłem się nawet z opinią, wedle której utwór jest paszkwilem. Przesada?

Wracając do konia Bohatyra – pomysł frapuje. Już od pierwszej scenki, odkąd tylko pojawia się nam poczciwy siwek, czuć między wierszami, że coś jest na rzeczy. Znaczy: coś niesamowitego. Koń z ranami po lancach, weteran powstania styczniowego, potem wojny z bolszewikami. We wrześniu 1939? Uwielbiam takie klimaty. Dla mnie najciekawszy motyw powieści. Włącznie z finałem, bo tekst nie kończy się przecież na bohaterskiej śmierci majora…

Nie zdradzam. Utwór długi, lecz nie nuży, czyta się lekko. Wciąga. Lektura na kilka wieczorów. Jeśli ktoś wymagający, niech się nie nastawia na prozę wysoce artystyczną, a raczej bardzo sprawne rzemieślnictwo. Lecz w sumie chyba dobrze – przynajmniej z punktu widzenia tzw. masowego odbiorcy i potencjału komercyjnego tekstu? Ogólnie rzecz biorąc, trudno się do czegoś przyczepić, toteż czepiał się nie będę. Tym bardziej że Hubala przeczytałem z autentycznym zaciekawieniem. Polecam.

Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *