Ogrodzienieckie spotkanie, które awizowałem jako ostatnie przed wakacjami, a które odbyło się wczoraj, zbyt wielu czytelników niestety nie przyciągnęło. Szkoda. Teoretycznie spotykał się Dyskusyjny Klub Książki, ale wyszło, że jakoś tak niemrawo i bez większego entuzjazmu… Upał też zrobił swoje. Wyraźnie czuło się już wakacje. I poniekąd trudno się dziwić, że do biblioteki dotarła zaledwie garstka klubowiczów.
Teraz nastąpi przerwa, a jesienią zobaczymy. Nie wykluczam, że jeszcze się gdzieś z Abubaką pojawię, niemniej prawda jest taka, że trochę się już tą pozycją zmęczyłem. Z drugiej strony nowe przedsięwzięcia ekscytują coraz bardziej.
Od premiery powieści odbyło się siedem spotkań promocyjnych (wliczając tutaj lutowe Targi Edukacyjne oraz spotkanie w lublinieckim ZK). O książce mówili patroni, były notki, wywiady prasowe, opinie blogowe, konkursy, wstawki radiowe, wizyta w telewizji Orion. Czy dało się zrobić więcej? Pewnie tak, lecz na miarę skromnych możliwości zrealizowane punkty uważam ze przyzwoite. Żadna z moich wcześniejszych książek nie miała podobnej oprawy informacyjno-reklamowej.
Oczywiście zbyt wcześnie na podsumowania. Nie znam precyzyjnych wyników sprzedażowych, Abubaka w pewnym sensie dalej pracuje. Jednak skoro na horyzoncie lato i przerwa wakacyjna, nie zaszkodzi teraz przystopować. I zerknąć za siebie, przemyśleć dotychczasową strategię, zaplanować nowe kroki. Mimo wszystko, jak mi się zdaje, najważniejsze jest jednak to, aby pisać dalej i lepiej.
Od ukończenia I tomu cyklu, co nastąpiło w początkach kwietnia, właściwie niewiele materiału mi przybyło. Powstało parę drobiazgów, trochę przeredagowań. Zamierzałem wrócić do książki o szkolnictwie, napisałem trzy czy cztery nowe rozdziały, ale rychło zatęskniłem za klimatem historyczno-przygodowym…
I w efekcie z zapałem rzuciłem się na tom II. Wyselekcjonowałem materiały, większość już zgromadziłem. Od połowy maja wgryzam się w nie zawzięcie, bo tło historyczne będzie tu zupełnie inne. W międzyczasie opracowałem scenariusz. Wiem już, jak, co i kiedy ma się wydarzyć. Przynajmniej tak z grubsza, bo przecież każda nienapisana książka – jak wiadomo – rozwija się i żyje swoim życiem (w głowie autora).
Znów czuję prozatorski głód. Postaram się iść za ciosem i do końca bieżącego roku kalendarzowego napisać tom II. A promocja Abubaki? Na tym etapie, realnie rzecz biorąc, pozostanie już raczej tylko odskocznią dla innych przedsięwzięć.
…a skoro zapachniało wakacjami, to czas pomyśleć o… pieczonkach! 🙂 Czekam tylko ha odpowiednie hasło. 🙂
To się rozumie samo przez się 🙂