Taka sytuacja: drugą czy trzecią godzinę sterczę w salonie samochodowym. Auto pojechało na serwis, mnie usadzono w wygodnym fotelu i poczęstowano kawą. Niedaleko stoi telewizor. Głos niby skręcony, ale i tak wyraźnie słychać tandetne popierdywanie audiowizualnego urządzenia. Na ekranie migają prymitywne teledyski. Staram się czytać książkę. Nawet mi się w końcu udaje dość mocno zagłębić w lekturę, to znaczy nadchodzi wreszcie czas, gdy przestaję już zwracać uwagę na szmer panujący dookoła, no i nie rusza mnie tak bardzo nieustanne bombardowanie telewizyjną sieczką.
Wtem dosiada się jakiś mężczyzna. Facet ma lat około pięćdziesięciu, okulary, koszulę w kratę. Uczesany w przedziałek. Obficie skropiony perfumami. Szczupły, w zasadzie chuchro. Głosik wysoki i rozedrgany. Zaczyna paplać trzy po trzy. Zupełnie nie zważa na to, że usiłuję czytać. Nawija i nawija.
Ale to nie ta jego męcząca gadka jest tutaj najlepsza. Najlepsze jest samo zagajenie „rozmowy”. Człowieczek w koszuli widzi wyraźnie, że siedzę z książką. Zamiast nawiązać jakoś inteligentnie, skoro już bardzo pragnął mi przeszkadzać i zebrało mu się na wynurzenia, i na przykład pochwalić się, co ostatnio przeczytał (ewentualnie: co aktualnie czyta bądź co lubi czytać), on w pierwszym zdaniu informuje głośno, że ma u siebie cyfrowy Polsat. Jeszcze się dobrze nie rozsiadł, a ja już zostałem uroczyście powiadomiony, że facet ma w domu cyfrowy Polsat.
Dalej oczywiście nic a nic o jakimkolwiek słowie pisanym, ani zająknięcia o czytelnictwie – nawet prasy czy internetu. Jedynie o telewizji, motoryzacji, zakupach i reszcie rozmaitych uciech w szarym życiu trajkoczącego chuderlaka. A wszystko – na bogato!
Podejrzewam, że był to prawdopodobnie tzw. człowiek sukcesu. Dziś sukcesów nie osiąga się czytając książki. Dziś możliwości daje wirtualny, cyfrowy świat. Dlatego właśnie ów osobnik nie mógł mieć, np. nc+, bowiem sama nazwa ma już kolosalne znaczenie.
Ten cyfrowy świat umożliwia też paplanie w nieskończoność i na każdy temat (niestety). Ten człowiek chyba nie próbował nawet rozmawiać, on po prostu czatował ustami, a może nawet blogował?
A jak już ma się cyfrowy polsat, to na pewno śledzi się z ciekawością losy wszelkich celebrytów – oni też często mają „wiele” do powiedzenia. Obserwuje się wielki świat i jego wszelakie bogactwo. Taka „lektura” kształtuje człowieka, a potem nie ma wyjścia – może być tylko na bogato!
Łał… Precyzyjna diagnoza 🙂